Trzy punkty spod Czeskiej granicy

GKS Głuchołazy 3 : 4 OKS Olesno 

OKS Olesno : Sładek - Kubacki, Baros, Ficek, Molski, Skowronek, Huć, Jeziorowski, Świerc, Jantos, Hober

Rezerwowi : Gruca, Skonieczny M, Skonieczny J, Pawlik, Jaroń, Konieczny, Flak

Trener : Arkadiusz Świerc  Kierownik drużyny : Adam Kutynia 

Niezależnie od wyników i ilości punktów w tabeli, jedno trzeba przyznać. Mecze OKSu są niczym filmy Hitchcocka- "najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie będzie narastać". Z jedną różnicą. U nas najpierw często było trzęsienie ziemi, a potem napięcie niekoniecznie rosło. To już trzeci mecz, w którym nie minęło 7 minut i padły dwie bramki. Tym razem to my zaczęliśmy świetnie. Już w piątej minucie GKS rozpoczynał grę z własnej połowy. Była to po sztampowej akcji OKS-u. Piłkę z autu wrzucał Jeziorowski, a najlepiej pod bramką znalazł się Świerc. Wynik 0:1 utrzymał się przez zaledwie kilkadziesiąt sekund, bo gospodarze odpowiedzieli szybkim trafieniem już w 7' meczu. Metoda była banalna, aczkolwiek skuteczna. Po rzucie rożnym, jeden z napastników GKSu znakomicie wyskoczył do główki, a Sładek mógł jedynie odprowadzić wzrokiem piłkę zmierzającą za jego kołnierz. Wynik 1:1 w 7' meczu może świadczyć o tym, że mecz zaczyna się od nowa. I tak też było. Nasi piłkarze próbowali atakować, ale trzeba przyznać jedno. Mimo, że Głuchołazy wydawały się być "na papierze" drużyną słabszą od poprzednich, z którymi się mierzyliśmy, to przebieg meczu zupełnie tego nie oddawał. Co gorsza, w okolicach 30', gospodarze wykorzystali błędy w ustawieniu naszej defensywy i strzelili bramkę po rzucie rożnym. Do przerwy przegrywaliśmy 2 :1, a morale były fatalne.

Na szczęście każdy mecz ma drugą połowę. A w tą od początku weszliśmy z werwą. Na 2:2 po około godzinie gry wyszliśmy za sprawą Jeziorowskiego. Ten dostał piłkę na szóstym metrze, a formalnośc, jaką było umieszczenie jej w siatce wypełnił doskonale. Nie minęło kilka minut, jak cieszyliśmy się po raz kolejny. Tym razem to bramkarz Głuchołaz podarował nam bramkę. Jeziorowski uderzył z głowy, a choć nie było to uderzenie sezonu, piłka znalazła drogę do siatki. Prowadząc, w końcu udało się pójść za ciosem, a nawet "odczarować" pewną statystykę, bo Hober trafił bezpośrednio po rzucie wolnym. Do końca meczu pozostawało kilkanaście minut i widać było, że mimo dwóch bramek przewagi jest to prowadzenie dość nerwowe. Miało miejsce wiele przerw w grze i wykorzystane zmiany, ale gospodarze w jakiś sposób doszli do kontaktu i już w doliczonym czasie gry strzelili na 3:4. Do końca meczu zostawały sekundy, ale nauczeni poprzednimi meczami piłkarze Olesna wyznawali jedną zasadę "wybij jak najdalej". W końcu sędzia zagwizdał trzykrotnie, a my mogliśmy odetchnąć z ulgą. 

Paradoksem jest to, iż w wielu meczach zagraliśmy lepiej, a wyciągaliśmy  znacznie gorsze zdobycze punktowe (czytaj : zero). To nie jest w tym momencie najważniejsze. Z odległych Głuchołaz wywozimy komplet punktów. W najbliższą sobotę zmierzymy się o godzinie 13:00 z Chemikiem Kędzierzyn Koźle na własnym stadionie. Zapraszamy wszystkich sympatyków ! 

CIEKAWOSTKA : 6 z 7 bramek w tym meczu padło po stałych fragmentach.